sobota, 31 sierpnia 2013

No i się zaczęło..

Noc. Próbuje obrócić się z jedno boku na drugi - ałaaa, czuję. Lewa strona szyi jakby przybrała na masie. Próbuje się podnieść - ałaaa czuję, "o niee" myślę. Migdał jakby chciał wyskoczyć przez skórę, a węzły jakby chciały ratować kolege i skakać za nim. Nocka zleciała. Sufit mało ciekawy, ściany brudne, spać się nie da. Ałaa - pomyślałam.

Rano wstaje, po drzemce, bo snem bym tego nie nazwała. Boli jak bolało, ale zimno dziwnie. Oczy pieką, śliny nie przełknę, kanapki nie zjem. Synu kochany, grzeczny jak nigdy. Angina się przyplątała, lecz jako pełnoetatowa mama na L4 pozwolić sobie nie mogę. Szczęście w nieszczęściu, że weekend. Ale za to jaki! Rok przedszkolny zaczynamy przecież. Wszystko gotowe, można chorować.

Wieczór. Godzina temu. Płacz słyszę, lecę. Dziś mój syn poszedł spać sam, jak nigdy - powiedział, że musi iść spać, bo nie wstanie do przedszkola. Wtedy nie wydało mi się to podejrzane. Poleciałam do płaczu i co widzę? Polika czerwone! Dotykam - ciepło bucha z pod kołdry. 38,9. Zaczęło się.

DOBRANOC..



piątek, 30 sierpnia 2013

Piątek, H&M and ZUMBA! :)

Dziś mamy piątek, a wciąż wydaje mi się, że poniedziałek.. Ale to całkiem fajnie - będę mieć dwie niedziele w ciągu tygodnia.

Mamy już prawie wszystko. Wiktor zaopatrzony w nowe ciuchy, worek z Zygzakiem i tenisówki uda się w poniedziałek do przedszkola. Bez książek, które jeszcze nie przyszły.. ;) W H&M szał jak zawsze. To zdecydowanie mój ulubiony sklep, jeśli chodzi o dziecięce ubrania. Są dobrej jakości, ceny również są przystępne, a ubranka.. cud, miód, malyna! Jeśli wejdę, nie ma opcji, bym wyszła z pustymi rękami. Miłym zaskoczeniem był kupon rabatowy -20% na cały asortyment dziecięcy, spadł mi z nieba dzień przed zakupami. Otrzymacie go klikając TU. Znajduje się na ostatniej stronie gazetki, wystarczy go wydrukować i okazać przy kasie.
Chwilami, a nawet częściej, mam wrażenie, że jestem bardziej podekscytowana poniedziałkiem, niż sam Wiktor..

Dla odmiany, dziś bez zdjęć! Piątek = Zumba - niestety dziś nikt nie chciał ze mną "pozumbować", zaraziłam, więc najmłodszego.. I co tu więcej pisać - sami zobaczcie.. :)


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Sen jesienno-zimowy..

Chłodne poranki, zimne wieczory, pozamykane okna przed snem, brak bzyczących komarów i zabąblowanego Wiktora i teraz najgorsze - BRAK BOBU W WARZYWNIAKU. Mała chrypka, szare popołudnia, jeszcze trochę i plucha zagości na spacerach. Ciesze się na co weekendowe spotkania ze znajomymi ze studiów, nawet jeśli jest to równoznaczne z wykładami, egzaminami i.. okienkami - i chyba to jedyny plus tego okresu. Już nie wystarczy założyć klapek, by wyjść przed snem z psem. A przecież to koniec sierpnia.. Gdyby tak się dało, przespałabym te mrozy, chłody i pluchy, a obudziłabym się, gdy zaczną kosić trawę przed blokiem. Tak, w sumie wtedy nie da się nie obudzić.. Oni tak lubią koło siódmej.
Za tydzień Wiktor idzie do przedszkola, czterolatki - brzmi dumnie. Powiedziałam mu to dziś rano, kiedy wstał. Z wrażenie dostał chrypy, czekamy na kaszel (tfu, tfu..). Wik jest uczulony. Na przedszkole oczywiście. Ten typ tak ma.

Aaaaaaaaale bym zapomniała - od wczoraj na tvn player można oglądać pierwszy odcinek piątego już sezonu Przepisu na życie! Oczywista oczywistość - już wiem co u żabki w stawie piszczy. Zapowiada się ciekawie.. Podsyłam link -> 1 odc. V sezon - PRZEPIS NA ŻYCIE .

Na koniec wrzucam odsyłacz do mojego maleńkiego "straganu" na tablica.pl MW - straganik - zapraszam ! 

DOBRANOC !!





                                                                     

wtorek, 20 sierpnia 2013

Kelnerzy, napiwki i.. dzień dobry wszystkim :)

Maciej Nowak w odpowiedzi na post Magdy Gessler dotyczący napiwków: "Magda, nie pierdol. Napiwków nie dają tylko nowobogackie chamy. Zatrudniacie kelnerów na czarno, za grosze, w najlepszym wypadku na umowach śmieciowych. Napiwki to podstawa ich wynagrodzenia za ciężką i niewdzięczną pracę. Zaś doliczanie serwisu do rachunku to kolejne ograbianie pracownika i nigdy się z tym nie pogodzę. Wara wam od tych pieniędzy!" - i muszę przyznać, że zgadzam się z tym panem w stu procentach! Zapewne nie zabrał by głosu w tej sprawie gdyby nie to, że trzeba jakoś wypromować nowy kulinarny program Polsatu, który ma konkurować z tvn'owskim Masterchef'em (ot, co - uwielbiam!), a którego ma być jurorem, ale nie o tym dziś. Wybieramy się do restauracji, pubu, pizzerii czy innego lokalu związanego bliżej lub dalej z gastronomią i dając napiwek (takie odnoszę wrażenie) nie myślimy o tym czy nam smakowało czy nie, ale jak zostaliśmy obsłużeni. Kiedy widzę panią/pana szczerze się uśmiechającego (lub dobrze udającego), mówiącego do mnie tonem, który nie sugeruje, że robi mi łaskę, który dobrze wykonuje swoją pracę, pomimo, że z pewnością ma dość suszenia zębów i latania z talerzami po sali pełnej głodnych ludzi - oczywiste jest, że zasługuje na napiwek. I nie zasługuje na to restauracja, jej właściciel, ani babcia klozetowa. Na napiwek zasługuje kelner. Czas na nową kampanie: "Wsuń napiwek do kieszeni". A co wy o tym myślicie?

piątek, 16 sierpnia 2013

Cud narodzin

Kumuluje się we mnie negatywna energia, która nie daje mi dziś normalnie funkcjonować. Moi panowie chodzą na paluszkach, a ja jak bym tak rykła.. to łooo. Nawet pies zauważył, że dziś lepiej mnie nie drażnić. Bez powodu - zły układ chmur, planet i innych czynników niezweryfikowanych. Czasem tak się ma, że wszystko przytłacza, a ściany "się zbliżają" i ściskają, że tchu nie można złapać.

A tak miło rozpoczęłam dzień - dostałam sms'a - że rodzi się nowy człowiek. Człowieczek maleńki, a jednak wielki. Za każdym razem dają mi takie "niusy" do myślenia. Codziennie gdzieś na świecie komuś zmienia się życie, ktoś zostaje matką, ktoś zostaje ojcem, ktoś zostaje nowym obywatelem tego świata. I płacze.. bo tak miło i spokojnie było u mamy, a tu szum, gapie, łzy w oczach pani, której głos już jest "mu" znany. Często jest tam i pan, którego głos też już gdzieś zasłyszany.. Gdzieś było jego echo, a i pewnie blisko przykładał ucho do brzucha. Szkoda, że tylko czasem, szkoda, że tylko często. Tak bardzo chciałoby się powiedzieć, że zawsze.. Leży wtem bezbronne, maleńkie, przewraca przerażonymi oczami i daje tak wiele miłości i siły. Jak dziś pamiętam nasz wielki dzień. Pozwijane rączki, niebieskie oczęta za mgłą, zarówno u Wiktora, jak i u mnie i taty wpatrzonego w malucha, a chwile później przecinającego pępowinę. To taki dzień, którego się nie zapomina. Zawsze kiedy się go wspomina wzbudza te same emocje, tak jakby było to wczoraj. I uderza ta odpowiedzialność. Wyjątkowa, jedyna. To nie to samo co odpowiedzialność niani za swoich podopiecznych. Wszystko się zmienia. Myślenie, nastawienie do świata, czasem nawet poglądy. Skały przestają być piękne, a urwiska ciekawe - dlaczego? Przecież to potencjalne zagrożenie dla naszego dziecka! :) Oczywiście to co piszę, powinno brać się z dystansem, nie dosłownie.. Jednak nie to w tym wszystkim jest najwspanialsze. Rodzice i dziecko zostają obdarzeni niezwykłą mocą. To bezgraniczna odwzajemniana miłość, której nie da się porównać do żadnej innej..

Daria, Mateusz - GRATULUJE! Wiktory to super faceci. Życzę wam jak najwięcej przespanych nocy, jak najwięcej wyjątkowych chwil. TO MAGICZNY CZAS - pierwsza kąpiel, pierwszy spacer, pierwsze "gaga", pierwsze kroki.. Zmęczenia - ograniczonego do minimum i duuużo czasu tylko dla was.


Pozdrawiam !
Zapraszam na mój fanpage na facebook'u: https://www.facebook.com/fotografieMW

Wycieczka - Siewierz - kilka zdjęć :)