wtorek, 20 sierpnia 2013

Kelnerzy, napiwki i.. dzień dobry wszystkim :)

Maciej Nowak w odpowiedzi na post Magdy Gessler dotyczący napiwków: "Magda, nie pierdol. Napiwków nie dają tylko nowobogackie chamy. Zatrudniacie kelnerów na czarno, za grosze, w najlepszym wypadku na umowach śmieciowych. Napiwki to podstawa ich wynagrodzenia za ciężką i niewdzięczną pracę. Zaś doliczanie serwisu do rachunku to kolejne ograbianie pracownika i nigdy się z tym nie pogodzę. Wara wam od tych pieniędzy!" - i muszę przyznać, że zgadzam się z tym panem w stu procentach! Zapewne nie zabrał by głosu w tej sprawie gdyby nie to, że trzeba jakoś wypromować nowy kulinarny program Polsatu, który ma konkurować z tvn'owskim Masterchef'em (ot, co - uwielbiam!), a którego ma być jurorem, ale nie o tym dziś. Wybieramy się do restauracji, pubu, pizzerii czy innego lokalu związanego bliżej lub dalej z gastronomią i dając napiwek (takie odnoszę wrażenie) nie myślimy o tym czy nam smakowało czy nie, ale jak zostaliśmy obsłużeni. Kiedy widzę panią/pana szczerze się uśmiechającego (lub dobrze udającego), mówiącego do mnie tonem, który nie sugeruje, że robi mi łaskę, który dobrze wykonuje swoją pracę, pomimo, że z pewnością ma dość suszenia zębów i latania z talerzami po sali pełnej głodnych ludzi - oczywiste jest, że zasługuje na napiwek. I nie zasługuje na to restauracja, jej właściciel, ani babcia klozetowa. Na napiwek zasługuje kelner. Czas na nową kampanie: "Wsuń napiwek do kieszeni". A co wy o tym myślicie?

2 komentarze:

  1. no coz, dziwne podejscie. a dajesz napiwek pani z salonu Twojej sieci komorkowej, kiedy ladnie sie usmiecha przedluzajac Ci umowe ? dajesz napiwek pani na poczcie, ktora ladnie sie usmiecha i wszystko dokladnie tlumaczy, kiedy wysylasz paczke ? czy na sposob obsluzenia Twojej osoby zwracasz tylko uwage w przypadku gastronomii ? co tez byloby zastanawiajace, skoro nie chodzi o smak potrawy, tylko o sama obsluge!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, pani w Biedronce również nie daje napiwków za to, że się uśmiecha. Mi również nikt nie daje napiwków za to, że mówię dzień dobry, zanim zrobię zdjęcie. To kwestia kultury i wychowania. Nie piszę, że dawanie ich jest koniecznością - jeśli nie ma się takiej potrzeby to nikt nikomu nie mówi, że musi. Jeśli jednak chcę dać temu człowiekowi przysłowiowe "parę groszy" i daje mu je (zgodnie z pewnego rodzaju tradycją( z myślą, że są dla niego, dlaczego jego szef/szefowa ma mu je odbierać? Nie chodzi o smak potraw, za to i tak już płacę. Chcę dać mu za usługę, którą świetnie wykonuje (bo tylko w takich przypadkach napiwki wchodzą u mnie w grę). Uprzedzę kolejny komentarz - tak, on również ma już za to płacone, jednak to ja chcę go dodatkowo wynagrodzić i to mnie oszukuje się, kiedy musi "ów ktoś" oddać te pieniądze "ów komuś". Na pytanie czy dotyczy to tylko gastronomii? Niekoniecznie. Kurierzy, listonosz, panowie wnoszący mi meble.. Można by tak wymieniać dalej, tylko po co? Jednak przychodzi mi teraz do głowy jedno pytanie - skoro oni nie muszą się rozliczać z napiwków, to dlaczego kelnerzy mają doliczać je do rachunku? :)

      Usuń